Ubrania dla ducha? To nie żarty, choć bardziej poprawnie oddawałoby sens tego, co chciałam wyrazić stwierdzenie: „UBRANIA DLA DUSZY”, albo jeszcze lepiej: „UBRANIA DLA CIAŁA I DUSZY”.

Ubrania, które tworzę, wymykają się nie tylko z klatki konwenansów, często nie chcą słuchać nawet mnie – są buńczuczne, figlarne i zawsze mają własne zdanie, ale dlatego właśnie je kocham.
Tworzę pojedyncze egzemplarze ubrań dla tak samo zwariowanych kosmitów, jak ja. To nie są ciuchy dla każdego, ale już dawno przestałam mieć aspiracje, by trafić do wszystkich. Co daję światu? Podczas pracy jestem swobodna, tworzę i wymyślam, miksując skojarzenia, tkaniny i myśli. Uwielbiam szyć ubrania specjalnie dla kogoś, niosące intencję, nazywam je UBRANIAMI MOCY. Używam wyłącznie tkanin z odzysku, daję drugie życie starym jeansom, niechcianym zasłonkom, z zaplamionego obrusa wycinam to, co piękne i nadaję każdemu skrawkowi nową funkcję.


Każde ubranie to osobna historia. Kiedy pracuję, tkaniny opowiadają mi swoje życie, sugerują następne, kłócą się i obrażają 😉 Czasem wydaje mi się, że ten konkretny kawałek tkaniny będzie wspaniale korespondował z drugim, zatapiam się w procesie, ale po chwili okazuje się, że miłością do pierwszego zapałał trzeci i tym samym moją wcześniejszą koncepcję musiałam wysłać najbliższą rakietą w kosmos.

We Wszechświecie nie ma bezruchu, więc najlepszą metodą jest otwarcie się na nowe. I nowe stwarza się na moich oczach, czasem się śmieję, że ja w tym procesie jestem prawie zbędna, no może by złączyć krnąbrne kawałki materii szpilkami 🙂 i po to, by się tym procesem i efektami zachwycać!
Moja praca, to dzielenie się zachwytami.
